czwartek, 31 maja 2012

Riksza, metro, a może na piechotę - jak poruszać się po mieście


Stolica Indii, wbrew powszechnie panującej opinii o mieście chaosu, jest dość łatwa do poruszania się. Komunikacja (choć specyficzna) jest tu bardzo dobrze zorganizowana. W związku z tym, pomimo szalonego ruchu ulicznego, dotrzesz do wybranego miejsca bez większego problemu. A masz do wyboru różne środki lokomocji – od typowo indyjskich riksz (rowerowych) lub motoriksz, przez taksówki i autobusy, aż po nowoczesne metro. Możesz też chodzić na piechotę, ale po pierwsze to dość wątpliwa przyjemność przy dłuższej trasie – z nieba leje się żar, Delhi to dość rozległe miasto, będziesz stale zaczepiany, a przejść przez ulicę jest naprawdę ciężko. Nawet na światłach. Kierowcy bowiem często nawet nie zwracają uwagi na czerwone światło, a zakaz wjazdu czy droga jednokierunkowa to tylko sugestie i wcale nie trzeba na nie zwracać uwagi. Uwagi też nie trzeba zwracać na „mniejszych”, a hierarchia wygląda następująco (od największego, czyli najważniejszego): krowy, autobus/ciężarówka, duże samochody, małe samochody, motoriksze, skutery i motory, riksze rowerowe, bezpańskie psy, piesi. Jeśli wiesz poruszasz się spacerem, masz najgorzej, bo nikt nie zwraca na Ciebie uwagi:)



Zawsze możesz wybrać motorikszę – stosunkowo szybka, ale trzeba dobrze opanować techniki targowania się. Widząc Europejczyka cena idzie automatycznie nawet 10 razy w górę. W końcu biały znaczy bogaty. Jednak jeśli już umiesz wynegocjować odpowiednią cenę, riksza będzie najlepszym pomysłem na przemieszczanie się po mieście. Wsiąść do niej można praktycznie na każdym rogu, a że w hierarchii stoi dość wysoko i zmieści się wszędzie, nie ma problemu z dostaniem się gdziekolwiek. Riksza rowerowa nadaje się tylko na krótkie trasy – kto chciałby z poczuciem winy patrzeć na męczącego się, wychudzonego Hindusa przed sobą, który wylewa ostatnie poty próbując dowieźć Cię do celu... I chociaż jest tania, jest także baaardzo wolna. A poza tym jednak to poczucie winy...

Autobusem jest na pewno ciekawiej. W końcu tu łapiesz kontakt nie tylko z jednym kierowcą rikszy, ale całym ogromnym tłumem w środku. Jeśli już wciśniesz się do środka i zapłacisz za bilet u kontrolera – powodzenia. Przyda się. Wyobraź sobie taką scenę – stoisz (bo o siedzeniu zapomnij, wszystkie miejsca są już dawno zajęte), dookoła, pod i nad Tobą Hindusi, dosłownie wszędzie, którzy umilają sobie drogę zagadywaniem Cię lub w wersji light wlepianiem w Ciebie oczu, nie pesząc się wcale, gdy łapiesz z nimi kontakt wzrokowy:) Kiedy już dojrzysz swój przystanek musisz podejść, a może raczej spróbować się przecisnąć do drzwi i uderzyć w nie z całej siły dwa razy pięścią tak, by kierowca usłyszał. W innym przypadku pożegnaj się z wysiadką:)

A jeśli już wypróbujesz powyższe sposoby i będziesz miał dość tego swoistego kolorytu miasta, wsiądź do metra. To, oprócz ciekawych współpasażerów, nie różni się od europejskich kolei podziemnych...może oprócz tego, że jest zawsze pełne. Wygodnie dojedziesz nim w większość miejsc w mieście. Co ciekawe, pierwszy wagon jest zarezerwowany tylko dla kobiet i żadnemu mężczyźnie nawet nie przychodzi do głowy, żeby postawić tam swoją nogę. Jeśli więc jesteś kobietą i podróżujesz sama – to miejsce dla Ciebie:) Warto też wspomnieć, że przed wejściem na stację czeka Cię bramka bezpieczeństwa osobna dla mężczyzn i kobiet. Wszystkie swoje bagaże musisz prześwietlić, a zawartość Twoich kieszeni, nogawek i klatki piersiowej sprawdzi ochroniarz lub ochroniarka;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz